I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Celem artykułu jest zwrócenie uwagi na świadomość siebie w rzeczywistości w relacji do drugiego człowieka. Nikt nie jest w stanie nas uszczęśliwić. Tego rodzaju wysiłki są daremne. Podobnie jak oczekiwanie, że ktoś lub coś sprawi, że będę szczęśliwy w związku, nigdy się nie spełnia, a jedynie zwiększa rozczarowanie. Właściwy wybór znaczenia związku jest punktem wejścia do szczęśliwego związku. Życie toczy się jakoś dziwnie. Z czego składa się sens życia: ludzie poszli do żłobka, przedszkola, szkoły, ukończyli studia, poszli do pracy… I wytchnęli… Teraz wierzą, że cały proces życia się zakończył, że złapali „ Bóg za brodę”, że w życiu się zorientowali i automatycznie można założyć rodzinę. I ten scenariusz jest najlepszym scenariuszem. Większość ma gorzej. Niewiele osób myśli o tym, że mamy do czynienia z procesem uczenia się przez całe życie. Życie składa się z ciągle zmieniających się problemów, które należy rozwiązać. A gdy je rozwiążemy, z góry rzucane będą na nas coraz to nowe zadania. Bardzo rutynowa egzystencja nie prowadzi do niczego dobrego. Idąc przez życie, uczymy się budować relacje z ukochaną osobą. Jakie znaczenie przywiązujemy do relacji? Często słyszymy, że nie ma na świecie prawdziwej Miłości, że nie ma szczęśliwych par bez zdrady, że nie ma w ogóle szczęśliwych rodzin, miłość trwa 2-3 lata i tym podobne. Mówią nam wiele rzeczy i wszczepiają je nam niczym programy na nieszczęście. Mówią nam: „nie dasz sobie z tym rady…, robisz źle, robisz źle…, do niczego nie zmierzasz, uspokój się!” Mówi się nam, co mamy robić, o czym myśleć, gdzie iść na studia, kim zostać w zawodzie, z kim się ożenić, z kim się ożenić, z kim się zaprzyjaźnić, kiedy rodzić, a kiedy nie, kiedy i jak żyć... i nawet planują nasze starzenie się. Czy oni naprawdę wiedzą lepiej, co i jak robić? Czy to naprawdę wynika z Miłości? A może w końcu ze strachu? Więc po co, jeśli ze strachu? A teraz o energii Miłości. Dlaczego Bóg jest miłością? Ponieważ, po pierwsze, Bóg jest wszechobejmujący. Bóg jest wami wszystkimi: to jestem ja, to jest otaczający nas świat, to jest Wszechświat i Galaktyka, i Ziemia. Bóg jest wszystkimi naszymi myślami i uczuciami. Bóg jest każdym naszym działaniem i nie ma znaczenia, z jakiego powodu. Oznacza to, że aby poznać Miłość w związku, musisz włączyć całą osobę w proces all-inclusive. Żeby nie wyszło, że kocham tę część człowieka, ale tej części nie kocham. Ale tu – kocham warunkowo, a tu – jestem właścicielem tej osoby. Po drugie dlatego, że zgodnie z prawami Wszechświata, którym w istocie jest Bóg, każdy z nas ma wolność wyboru – wolną wolę. Bóg daje każdemu prawo kochać lub nie kochać. Należy pamiętać, że jest to dane przez Boga jako prawo z urodzenia. Wyobraź sobie, że dajesz takie prawo, kochać lub nie kochać, swojemu mężczyźnie lub swojej kobiecie. Jesteś Bogiem lub Boginią!!! Dasz mi to, prawda? Ludzie mają to, co psychologowie nazywają wdrukowaniem, zapisanym na płaszczyźnie zmysłowej. Są to ślady relacji, takie jak mieli ich rodzice. Są to przekonania wynikające z tego, co ludzie widzieli w filmach, czytali w książkach i być może widzieli w życiu otaczających ich ludzi. Są to wspomnienia z przeszłości. Z tego wszystkiego dla każdego z nas powstaje pewien plan sensoryczny. I zgodnie z tym planem sensorycznym człowiek buduje swój model relacji. Dobrze, jeśli model ten jest wsparty czymś harmonijnym z tych trzech punktów. Ale takich osób nie jest wielu. I osoba będzie przekazywać tę „harmonię” dalej w swoich związkach. I tworzą się relacje bez zrozumienia, że ​​miłości trzeba dawać i się jej uczyć, tak jak uczy się świata i każdej pracy. A kiedy będziesz pracować, zostaniesz nagrodzony. I otrzymujemy następującą informację: stworzyliśmy związek lub rodzinę – komórkę, którą trzeba czymś wypełnić. I często zaczynamy go wypełniać tylko materialnie. A jeśli tego nie stworzyliśmy, to nie mamy dość energii Miłości, nie mamy nic, co moglibyśmy dać drugiemu, chcemy tylko cieszyć się drugim, czyli brać. Jeśli myPrzyjrzyjmy się młodym rodzinom, jakie zadania sobie stawiają? Najpierw praca, potem mieszkanie lub mieszkanie poprzez kredyt hipoteczny, potem trzeba zapewnić sobie byt finansowy, potem przyjdą dzieci – trzeba zapewnić dzieciom utrzymanie. I tę komórkę należy chronić, aby nie została zaatakowana. W istocie część materialna jest na pierwszym planie. Powiedzmy, że wykonałeś wszystkie te zadania, ale wtedy zaczyna się pustka. Bo w okresie wspólnego życia nie pojawiły się żadne nowe znaczenia, poza materialną treścią związku. Żadna religia, ani tradycja nie uczy, jak i co należy czynić, aby życie w związku było radosne i serdeczne, aby wspólne życie mężczyzny i kobiety było wypełnione znaczeniami innymi niż prokreacja. Nie wiemy nic o tym, jakimi znaczeniami wypełniać relacje. Dlatego chciałbym, żeby ludzie zrozumieli, dlaczego zaczynają tworzyć relacje? Czego od siebie chcecie? Czego chcesz od związku? Jeśli Twoim zadaniem jest stworzenie rodziny, jak wszyscy inni, lub takiej żelbetowej komórki społeczeństwa i stworzenie na tej podstawie jakiegoś materialnego fundamentu, w który coś wciągniesz, to jest to przedsięwzięcie dość ryzykowne. Jest to brzemienne w konsekwencje – prędzej czy później nie skończy się to dobrze. Bo w relacjach nie ma z czego wyłaniać się nowych znaczeń. Nawet jeśli wszyscy w związku pomyślnie wypełnili to, na co zgodziliście się na brzegu, to ostatecznie w związku będzie ślepy zaułek. A zdecydowana większość tego, co oferuje wiele treningów relacji, to trening sztuczek. Jak naśladować, jak uwodzić, jak kontrolować poprzez seks, jak uzyskać od drugiej to, czego potrzebujesz. No cóż, rozwiązujesz bieżący problem i co dalej? Jeśli w związku nie macie wspólnych celów, które są wyższe niż dobrobyt materialny, to nie ma szans na osiągnięcie poziomu partnerstwa. Jeśli nie ma wspólnych celów i znaczeń, to okazuje się, że rano idziemy do pracy, a wieczorem spotykamy się na kolacji. Seks stał się nudny, nie ma wzajemnej wymiany energii. Cele i znaczenia każdego są inne: dla niektórych jest to akumulacja, dla innych ochrona i obrona relacji, dla jeszcze innych chodzi o służenie swojej grupie podobnie myślących ludzi (dobrze, jeśli ta grupa jest radosna). Dla niektórych znaczenie jest moje, dla innych nasze. Ostatnio ludzie szukają sensu w kościele. I wysyłają modlitwy do Boga. A Bóg ich wysłuchuje. I myśli: masz wszystko, żeby być szczęśliwym, ale ciągle pytasz i pytasz. A kiedy zaczniesz rosnąć tak, jak rosną drzewa, jak rośnie trawa, a nawet przedzierasz się przez asfalt chodnika? Gdzie człowiek może odnaleźć sens? Odpowiadam: tylko w sobie. Jeśli ktoś szuka wsparcia poza sobą (w jakimkolwiek nauczaniu), jest to wsparcie chwiejne. Jeśli dobrze to skrytykujesz, to wsparcie to nie będzie już stabilne. Dlatego ludzie boją się rozmawiać o naukach. Można porównać np. Zaciągasz pożyczkę w banku. I natychmiast tracisz poleganie na swojej sile. Twoim punktem podparcia są teraz pieniądze bankowe. Zaczynasz się forsować – życie jest na kredyt. Strach, odpowiednio. Znalazłeś wsparcie poza sobą. Znaczenia są zawsze w człowieku. Szukanie ich na zewnątrz jest bezcelowe. Jeśli sens zdobycia Ducha Świętego (w sobie) jest Ci bliski, zrób to. Jeśli sens jest bliski – uwolnienie energii Miłości – zrób to. Jeśli sens zdobywania bogactwa materialnego jest bliski, zrób to. Jeśli widzisz sens w dzieciach, naucz je żyć samodzielnie bez Ciebie. Znaczenia rodzą się i żyją w człowieku. Takie są znaczenia jego duszy. Znaczenia te należy odnaleźć w sobie. Jesteś inteligentnym Duchem i nie ma znaczenia, w jakim charakterze inkarnowałeś na Ziemi – jako mężczyzna czy kobieta. Każdy z nas ma Światło, które umieścił w nas Absolut. Oznacza to, że cała wiedza jest w nas. Ale z jakiegoś powodu nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Zwróć się do wewnątrz, aby ugruntować się w swojej teraźniejszości. Są to echa tych zasad, które dusza otrzymała podczas inkarnacji w różnych systemach gwiezdnych. To właśnie znajduje się w głębi serca, w głębi umysłu Duszy. Dusza ma swój własny umysł. Jeśli dana osoba nie odnajdzie tych zasad, wówczas jego znaczenia nie będą go wspierać. Rosjanin tego nie robi