I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Zwracam uwagę na moje przemyślenia na temat pytań postawionych mi i moim kolegom Dace Purene, redaktorowi magazynu „Existentia”. Pełne materiały z tej dyskusji można przeczytać w magazynie „Existentia” z 2011 roku. Można tam znaleźć odpowiedzi na te pytania od Rimantasa Kociunasa, Victora Kagana, Olgi Vasilyevej i innych współpracowników. Co sądzisz o wizerunku a psychoterapeuta? Jaka jest Twoja opinia, jakie jest Twoje zdanie na ten temat? 1. Jak myślisz, jaki jest obecnie wizerunek psychoterapeuty w społeczeństwie i jakiego wizerunku oczekuje społeczeństwo? Moim zdaniem większość ludzi nadal nie jest pewna, kim jest? psychologiem i psychoterapeutą. Dla wielu nie jest jasne, czym zajmują się ci specjaliści. Jaka jest między nimi różnica. Być może właśnie z powodu braku świadomości często postrzegają oni osoby, które są potencjalnymi, a nie naszymi rzeczywistymi klientami jednoznacznie i stanowczo. A wynika to z braku zrozumienia, co człowiek może dla siebie zrobić przy psychoterapeucie, jaki jest sens psychoterapii. Wolę nie rozmawiać o swoim zawodzie w jakimś codziennym kontekście: w pociągu , w kolejce, na imprezie czy wakacjach, żeby nie obciążać innych i nie obciążać siebie. Niektórzy się nas boją, są ostrożni. Wydaje im się, że mamy jakąś wiedzę, umiejętność przejrzenia nas, odkrycia tego, co nasz rozmówca czy znajomy chce przed nami ukryć. Inni obdarzają nas niezwykłymi anielskimi cechami, oczekując szczególnego „nieludzkiego” zachowania i stylu życia - psychoterapeuci z ich punktu widzenia nie mają żadnych problemów, żadnych konfliktów, a ich życie jest niezwykle szczęśliwe. Coraz rzadziej, ale jednak spotyka się z postawą wobec nas jako gadułów i próżniaków, „oszukujących mózgi” naszych klientów. Zatem lęki, nieodpowiednie oczekiwania, brak motywacji do psychoterapii czynią nas tak nierealistycznymi i dziwnymi w oczach ludzi. Teraz psychoterapeuci mają inne oczekiwania - chęć uzyskania fachowej opinii na jakiś temat. W telewizji, radiu i prasie można zobaczyć wiele zdjęć naszych kolegów. Zjawisko to świadczy o pozytywnym zainteresowaniu naszym zawodem. Ale nie jest łatwo przekazać społeczeństwu naszą esencję zawodową prostym językiem. Ponadto istnieje niebezpieczeństwo - w stylu „show” stania się częścią tego przedstawienia, porzucenia stanowiska psychoterapeuty. 2. Czy sądzisz, że Twój wizerunek psychoterapeuty jest kwestią egzystencjalną i w jakim stopniu i w jaki sposób jest to Twój osobisty wybór? Dostosowuję się do każdej sytuacji w pracy i przygotowuję się na nią. Oczywiście to w jakiś sposób zmienia mój zwykły wygląd. To prawda, mam poczucie, że praca jest dla mnie stanem bardziej zwyczajnym niż niezwykłym, gdyż w takiej czy innej formie zajmuje większą część mojego życia. Nie odczuwam zbyt dużej różnicy między sobą, kiedy jestem z klientem, a tym, jaki jestem, powiedzmy, w rodzinie. Różne konteksty, ale przy ich odmiennościach pojawia się poczucie siebie, pewna integralność. Oczywiście stale wybieram siebie zgodnie ze swoimi wartościami. Staram się być bardziej przejrzysty i zrozumiały dla siebie i innych. Jednak to, jak inni mnie postrzegają i akceptują, moim zdaniem nie może być przeze mnie regulowane. W każdym razie szanuję ich „tak” lub „nie” w stosunku do mnie – z wdzięcznością i radością nawiązuję współpracę lub partnerstwo zarówno w terapii, jak i w innych kontekstach zawodowych; Nigdy nie pędzę do zamkniętych drzwi, ufając ich zamkniętemu stanowi. 3. Jak kreujesz swój wizerunek (m.in. w Internecie, prasie, radiu, telewizji itp.) i w jakim celu odrzucam te oferty, żeby jak najrzadziej do mnie trafiały. Sama o nie nie proszę. Nie jest mi łatwo wypowiadać się publicznie, artykuł czy wywiad zawsze wymaga wysiłku i czasu. Ale przechodzę przez te trudności, ponieważ... Uważam, że ważne jest, aby manifestować się w takich kontekstach. Robię to po to, aby „mój” klient, czyli potencjalny partnerz jakiegoś powodu mnie zobaczył i rozpoznał. Uważam, że moją troską jest bycie widocznym. Nie mogę się zbytnio pochwalić, ale staram się być w tym zadaniu konsekwentny. 4. Jeśli uważasz, że psychoterapeuta tworzy dla siebie markę, czy jesteś z tego zadowolony i dlaczego? Wierzę, że terapeuta poprzez swoją pracę tworzy własną markę. I choć słowo „marka” jest słowem obcym, to jednak dość mocne i znaczące: marka – Kociunas, marka – Alekseichik. Moim zdaniem to, jak terapeuta jest postrzegany przez innych, nie może być przez niego zaplanowane. To jest prawda, którą widzą klienci i współpracownicy. Dla mnie pytania brzmią: „czy jesteś zadowolony ze swojej marki?” i „czy jesteś zadowolony z siebie jako specjalisty?” są równoważne. Odpowiadając na przeformułowane przeze mnie pytanie, mogę powiedzieć, że cieszę się w sobie wieloma rzeczami, jednak nie pojawia się w nim fałszywa chęć „spoczynku na laurach”. Jest o co walczyć, czyli trzeba pracować, widzieć perspektywy rozwoju. 5. Czy sądzisz, że Twój wizerunek psychoterapeuty wpływa na Twoje relacje z klientami i w jakim stopniu? A co z Twoim wiekiem, płcią, pochodzeniem etnicznym i/lub językiem lub innymi szczegółami? Klient, który właśnie wybiera terapeutę, ma oczywiście swoje własne postawy, kryteria czy preferencje. Dlatego przy wyborze może mieć znaczenie wiek, płeć, narodowość lub coś innego. Kiedy już zostanie wybrany terapeuta, to moim zdaniem zmiany w jego wizerunku nie wpływają szczególnie na klienta. Oczywiście klienci widzą i zauważają zmiany: nową fryzurę, zmianę stylu ubioru, nowy samochód. Mogą dzielić się swoją wizją. A dialog na ten temat jest ważny dla rozwoju relacji terapeutycznej. Któregoś dnia, idąc do pracy, mimochodem postanowiłem pozbierać śmieci, które ktoś wyrzucił na moje podwórko i doznałem kontuzji: ukłuto mnie gałązką w okolice oka. W pracy zobaczyłam siebie w strasznym stanie z lekko krwawiącym i rosnącym siniakiem pod okiem. Tego dnia odbyłem trzy konsultacje i czterogodzinną lekcję grupową z młodymi kolegami. Żaden z klientów nie zapytał najpierw co mi jest. A potem zapytałem ich, dlaczego nie zadali mi tego pytania. Jedna z klientek tego nie zauważyła, tłumacząc to swoim stanem emocjonalnym i niezbyt dobrym wzrokiem. Druga klientka, z zawodu lekarz, stwierdziła, że ​​jej zawodowym „credo” jest to, aby nie jako pierwsza zadawać ludziom pytania dotyczące cech ich wyglądu. Dała mi więc prawo mówić lub nie mówić o jej siniaku. Trzeci klient, jakby po otrzymaniu zielonego światła, od razu zapytał, jak się czuję, co się stało, z satysfakcją zauważył, że nie odwołałem spotkania i udzielił kilku rad. Oznacza to, że każdy z nich zachowywał się w swoim duchu, ale moja twarz cierpiała z powodu siniaka, ale nie mój wizerunek. Dzięki tej historii dowiedziałam się trochę więcej o klientach, nasza relacja przeszła przez doświadczenie mówienia o trudnych rzeczach i częściowo się zacieśniła. Już na początku pracy grupy poświęciłam tej historii kilka minut i już mój siniak nie przeszkadzał mi w pracy, ani moim zdaniem dziesięciu moim kolegom. Ale oczywiście cieszę się, że tego dnia nie było klientów podstawowych ani rozpoczęcia pracy grupowej – byłoby trudniej i nie wiadomo, jak zakończyłby się nasz kontakt, gdyby w związku nie istniał kredyt zaufania . 6. Jak różne role publiczne (nauczyciel, lekarz, uczestnik/gospodarz programu telewizyjnego, ekspert portalu internetowego, autor książek lub artykułów i inne) wpływają na postrzeganie Ciebie przez innych (w szczególności klientów)? Wszystkie wymienione role, jeśli psychoterapeuta je zaakceptuje, wskazują na szerokość specjalisty, na to, że ma on czym się podzielić. Powtórzę też, że moim zdaniem trzeba choć trochę uważać, żeby być widocznym dla szerszej publiczności. Pragnę zaznaczyć, że moje doświadczenie w pisaniu artykułów, nauczaniu, uczestnictwie w audycjach radiowych, a nawet byciu organizatorem niektórych projektów dało mi wiele do rozwoju osobistego i zawodowego. Według moich klientów, chętnie słuchają mnie w radiu i czytają artykuł. Po wykładach może przyjść ktoś z publiczności ipoproś o wizytówki. A potem donosi, że jest taka specjalistyczna rozbieżność, wzmocniona opinią słuchaczy, wzmocniona ich rekomendacją. Ale moje bycie w innej roli może w jakiś sposób kolidować z główną praktyką. I tak jeden z klientów, który początkowo spotkał się ze mną jako organizatorem, powiedział, że nie przyszło mu do głowy, że w organizację może być zaangażowany terapeuta. Odkrył mnie jako terapeutę i zainteresował się, gdy zauważył stosunek swoich kolegów do mnie. Częściowo paradoksalnie, będąc pod wrażeniem różnicy między swoim pierwszym spostrzeżeniem a opiniami innych, „zapytał”, przeczytał mój artykuł i dopiero potem zgłosił się na terapię.7. Jak myślisz, jak na Twój krąg klientów i relacje z nimi w trakcie terapii wpływa publiczne prezentowanie Twojego dobrego samopoczucia – na przykład gabinet (lokalizacja i wnętrze), wygląd terapeuty, samochód, ludzie, których spotykasz i miejsca, w których można Cię spotkać przez przypadek? Kiedys urządzałam przyjęcie wręcz w skromniejszym biurze i niezbyt dogodnym miejscu, jedna z klientek zbeształa mnie za to, wyrażając swoje niezadowolenie. Jednak moim zdaniem przebywanie w środowisku „nie na jego poziomie” nie było dla niego szkodliwe. Klient zawsze ma wybór do jakiego biura się udać lub do kogo. Oczywiście każdy specjalista stara się, aby jego biuro było przyjemne i produktywne. Nie jestem zwolenniczką kuszącej, służalczej postawy i uważam, że nie należy wyposażać swojego biura ponad swoje możliwości lub w ramach swoich możliwości, ale w sposób szczególnie luksusowy, mając nadzieję na przyciągnięcie bardziej zamożnych klientów. Prywatnie nie zajmuję się firmami PR. Ale informacje są odczytywane ze wszystkiego, a klienci oczywiście są zainteresowani terapeutami. Wierzę, że moi klienci są ogólnie zadowoleni z mojego wyglądu, mojego stylu życia, ponieważ... przychodzą do mnie. 8. Czy w trakcie praktyki udało Ci się zmienić swój wizerunek i/lub krąg klientów, którzy Cię wybierają? Jak myślisz, dlaczego tak się stało? Dla mnie zarówno w życiu, jak i w zawodzie ważne jest bycie wiernym sobie. Jednak w miarę praktyki niewątpliwie się zmieniam. Zauważają to przede wszystkim moi koledzy. Jest mi miło, gdy dzielą się ze mną swoimi spostrzeżeniami i wrażeniami w tej kwestii. Powiedziałbym, że zmiany wewnętrzne, istotne, oczywiście zmieniają wizerunek. W mojej opinii jestem teraz postrzegany jako spokojniejszy, bardziej dokładny i rzetelny specjalista niż wcześniej. Jeśli chodzi o moich klientów, mogę powiedzieć, że są wśród nich teraz bardziej zmotywowani do współpracy niż wcześniej. Tłumaczę to latami pracy i doświadczeniem: obecnie moimi klientami są głównie ci, którzy przyszli od poprzednich klientów; Teraz stać mnie na to, żeby nie podjąć żadnej pracy, komuś odmówić. 9. Czy uważasz, że istnieje wizerunek niezgodny z zawodem psychoterapeuty lub obraz „nieetyczny”? Jeśli tak, to co Twoim zdaniem jest nie do przyjęcia dla psychoterapeuty? Naszym zawodem jest pomaganie, a nie zarządzanie i manipulowanie. Osobiście jest dla mnie niedopuszczalne, abym był bardziej aktywny w pracy niż klient. Kiedy mój kolega wykazuje się dużą aktywnością, przyciągając do siebie np. klienta, zarządza jego przyjazdem na terapię do swojego gabinetu, traktuję to z protekcjonalnością (zdając sobie sprawę ze swojej arogancji w tej sytuacji) i oczywiście mając nadzieję, że z czasem moje kolega dostanie to samo. Jeśli kolega pracuje nad możliwościami terapii egzystencjalnej, to już niedługo odczuje, jaka jest cena za jego nadmierną aktywność i efektywność. Jeśli terapeuta narusza zasady etyki, warto o tym naruszeniu rozmawiać w środowisku zawodowym, nie ukrywając się za wizerunkiem. 10. Jak w skrócie sformułowałbyś przekaz, jaki chcesz poprzez swój wizerunek przekazać społeczeństwu na temat siebie i swojego zawodu? Ujmę to tak: „W czasie i przestrzeni terapii masz szansę lepiej zrozumieć swoje życie i je poprawić. Jestem gotowy na nasze spotkanie.” Piętnaście lat temu, otwierając mój ośrodek psychologiczny „Bayno”, poinformowałem wszystkich: „Bayno (βαίνω) – przetłumaczone ze starożytnego greckiego oznacza.