I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Dziś zapraszam Cię do rozmowy na temat poczucia winy. O czymś tak palącym, bezlitosnym, gdzieś toksycznym i gdy nic nie można zrobić. Dzieje się tak często, gdy ktoś umarł, lub w przypadku matek, gdy ich dzieci mają kłopoty, lub gdy dzieci zeszły na złą drogę, lub gdy doszło do rozwodu lub niewierności. Nieco mniej dotkliwe, gdy doszło do straty materialnej – spłonęło coś, doszło do wypadku, albo zginęła duża suma pieniędzy. Albo nagła choroba w nieodpowiednim czasie. Albo dzieci, bo ich rodzice się rozwiedli. Albo opcja bardziej „terapeutyczna” – współuzależnieni mają poczucie winy, że nie uchronili od kłopotów swoich bliskich, gdy wydaje im się, że kłopoty się wydarzyły i jest to za coś kara lub zapłata grzechy. Co się z nami dzieje w takich chwilach? A dzieje się dużo, inna gama uczuć, bardziej różnorodna niż tęcza. I tutaj głównym tematem jest spotkanie właśnie z tą intensywnością – poczucie winy zdaje się dusić. To tak, jakby przyciskał go do ściany, w momencie takiego nasilenia mogą rozpocząć się różne procesy - ktoś może popaść w uzależnienie - alkohol, papierosy, jedzenie, narkotyki, uzależnienie od hazardu, pracoholizm. Tylko po to, żeby nie czuć ciepła. Możesz zacząć racjonalizować, usprawiedliwiać się, zrzucać winę na kogoś innego, na Boga, na karmę, na przypadek, los, na innych ludzi. I możesz bez końca się biczować... Nazywa się to obroną (oporem). Na kursie „Praca z żałobą, stratą i zespołem stresu pourazowego” pojawiło się zadanie – 10 sytuacji, w których klient przychodzi z poczuciem winy. Żołnierz, który przeżył walkę i nie uratował swojego towarzysza. Matka, która miała wypadek i zginęły tam jej dwie córki itd. I tu jest zadanie - jak pracować, gdy klient przychodzi z takim poczuciem winy. Proszę o podniesienie ręki, kto w swoim życiu przeżył taką historię – z takim poczuciem winy, którego nie da się już naprawić? Napiszcie w komentarzach jak sobie radzicie – myślę, że przyda się wymiana doświadczeń. W zasadzie pytanie jest tylko jedno – czy wystarczy Wam sił, zasobów, odwagi, wsparcia, żeby żyć i stawić czoła całej tej intensywności uczuć. za chwilę. Żyj do ostatniej kropli. Nie ciągnij tej sytuacji latami. Upewnij się, że masz wystarczające wsparcie. Co zrobić, jeśli przydarzy Ci się taka sytuacja. Możesz pisać listy z przebaczeniem, wykonywać różnego rodzaju „Medytacje przebaczenia”. Jest też książka „Radykalne przebaczenie” – ta książka jest zasadniczo o tym, kiedy sam kogoś obwiniasz. Ale filozofia i spostrzeżenia, które możesz tam przeczytać, są również odpowiednie do stawienia czoła swojej winie. Czytaj literaturę egzystencjalną. Być może odpowiedzi znajdziesz w bliskiej Ci religii. I na pewno!!! korzystaj z wielu zasobów – wspieraj, proś o pomoc, rób jakieś działania, które dodadzą Ci siły i inspiracji (każde ma swoje miejsce). I czas. Płacz, smuć się. Umów się na wizytę u psychologa. Lub poproś o aranżację. Na koniec przebacz sobie. Bardzo ważne jest okazanie sobie szacunku. Zarówno sobie, jak i temu, przed kim leży Twoja wina. Z najbardziej osobistego doświadczenia przepracowania tego, kiedy poczucie winy zostało całkowicie usunięte: w pewnym momencie stało się oczywiste, że mój przygnębiony stan poczucia winy pogarszał sytuację i stawał się coraz większy. pozbycie się koncentracji na winie i skupienie się na rozwoju, optymizmie, radości, chwili obecnej, prostym życiu, pracy - poprawia się. Ale takimi rzeczami trzeba żyć. Dojdź do tego poprzez życie, poprzez osobiste doświadczenie. I być może każdy będzie miał własne spostrzeżenia. Oczywiście w umyśle jest zrozumienie, że mogła zrobić lepiej. Jednak skupianie się na tym pogarsza sytuację. To odkrycie wyleczyło mnie z poczucia winy. I jeszcze jedna ważna kwestia. Kiedy przepracujesz swoje poczucie winy, najprawdopodobniej nie będzie ono takie samo. W końcu jesteś teraz inną osobą - z nowym bogactwem osiągnięć. Trzeba zatem trochę się wysilić, aby odmienić egzystencję. Następnie napiszę o tym, czego dowiedziałem się z wykładu M. Dashkieva. I na koniec jeszcze kilka uwag ode mnie: WINA - autodestrukcja siebie, próba oczyszczenia świata z siebie (a także samobójstwo). Z punktu widzenia samozachowawstwa psychika ma wiele mechanizmów obronnych. A z punktu widzenia samozachowawstwa jest to lepsze niż wino (M. Dashkiev) Tutajciekawe przemyślenia na temat winy S. Pavlina w notatce „Poziomy świadomości” (notatka oparta na teorii Davida Hawkinsa z książki „Siła kontra przemoc”. Należy pamiętać, że poczucie winy jest praktycznie dnem istnienia i świadomości, prawie śmierć. Nietrudno zgadnąć, że poziom zasobu jest tutaj najprawdopodobniej na głębokim minusie: Poziomy świadomości (S. Pavlina): Wstyd. Ludzie, którzy są na tym poziomie, są tutaj prawie martwi najlepsza metoda samobójstwa. Poczucie winy jest wyższe niż wstyd, ale na tym poziomie ludzie uważają się za grzeszników i nie mogą sobie wybaczyć beznadziei i niekończącego się smutku. Nieco mniej drętwienia niż apatii Zwykle pojawia się po stracie bliskiej osoby. O jakichkolwiek zmianach nie można mówić. Nawet jeśli dana osoba jest po uszy w przytłaczającym związku. Samodzielnie bardzo trudno jest wydostać się z tego poziomu. Życzenie. Poziom aspiracji, złych nawyków i pasji - pieniędzy, aprobaty, władzy... . Stała konsumpcja. Dominacja wartości materialnych. Taki jest poziom palaczy, narkomanów i alkoholików. Gniew. Rozczarowania, wiele rozczarowań; najczęściej z powodu niespełnionych pragnień z poprzedniego poziomu (pieniądze, nieruchomości, sława, akceptacja innych). Poziom ten może stać się zachętą do przejścia na wyższy poziom lub sprawić, że utoniesz w nienawiści. W związkach „tłumiących” (rodzina, praca, przyjaźń) często zdarzają się pary, w których jedna jest przepełniona złością, a druga strachem. Duma. Pierwszy poziom, na którym człowiek zaczyna czuć się mniej więcej komfortowo, ale jest to uczucie fałszywe. Poczucie komfortu na tym poziomie zależy od środowiska zewnętrznego (pieniądze, akceptacja, reputacja) i dlatego jest niezwykle wrażliwe. Pycha często prowadzi do nacjonalizmu, rasizmu i wojen religijnych. Poziom irracjonalnego samozaparcia i samoobrony. Osoba tutaj jest tak oddana swojej wierze, że wszelkie sprzeciwy wobec utartego obrazu świata traktuje osobiście. Naziści, fundamentaliści religijni – wszyscy tu są. Odwaga. Pierwszy poziom prawdziwej mocy. Tutaj zaczynasz zdawać sobie sprawę, że życie jest pełne wyzwań i ekscytujące, a nie przytłaczające, jak sądzono na poprzednich poziomach. Pojawia się zainteresowanie rozwojem osobistym (jednak na tym poziomie najprawdopodobniej nazywa się to podnoszeniem kwalifikacji, rozwojem kariery, awansem, edukacją itp.). To na tym poziomie po raz pierwszy zaczynasz postrzegać swoją przyszłość jako rozwój w stosunku do przeszłości. Neutralność. „Żyj i daj żyć innym” – tak można opisać ten poziom. Elastyczne, zrelaksowane życie. Nieważne, co się stanie, zawsze jest wyjście. Nie musisz nikomu nic udowadniać. Czujesz się bezpiecznie i dobrze dogadujesz się z innymi. Wiele osób, które pracują dla siebie, a nie w biurze, jest na tym poziomie. Bardzo komfortowy poziom. Bez niepotrzebnego stresu. Gotowość. W tym miejscu zaczynasz efektywniej wykorzystywać swoją energię. Samo wiązanie końca z końcem staje się nieciekawe. Chcesz dobrze wykonywać swoją pracę, a może nawet pokazać się z jak najlepszej strony. Poziom zarządzania czasem, produktywność i samoorganizacja. Poziom rozwoju woli i dyscypliny. Poziom, na którym twoja świadomość staje się poważniejsza i zdyscyplinowana. Przyjęcie. Nastąpił potężny skok i nadchodzi czas proaktywnych działań. Na poprzednim poziomie nabyłeś kompetencji i teraz starasz się jak najlepiej wykorzystać swoje umiejętności. To poziom wyznaczania i osiągania celów. Na tym poziomie przyjmujesz odpowiedzialność za siebie, swoje życie i to, co robisz. Jeśli coś pójdzie nie tak (kariera, zdrowie, relacje), określasz pożądany stan i osiągasz go. Zaczynasz widzieć wyraźniejszy obraz własnego życia. NA)