I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Po przeczytaniu książki znanych psychologów Janey i Berry’ego Weinholdów „Przeciwzależność: ucieczka od intymności” odnalazłem kwestię, która do mnie przemawia, dotyczącą równości w związkach i tego, jak ludzie często odgrywają rolę „ratowników” w związkach. I nie ma znaczenia, jaki to rodzaj związku, partnerski, przyjacielski czy inny. Kiedyś „uwielbiałem” być swego rodzaju „ratownikiem” i mimowolnie stałem się „ofiarą”, a nawet „prześladowcą”. I tak książka dobrze opisuje trójkąt dramatyczny Karpmana, czyli ciąg gier o władzę i kontrolę, rozwijających się spiralnie pomiędzy Wybawicielem, Ofiarą i Prześladowcą, co pozwala człowiekowi zaspokoić jego potrzeby. Karpman pisze, że te trzy role dramatyczne są w rzeczywistości melodramatycznymi uproszczeniami prawdziwego życia. Postrzegamy siebie jako hojnych Wybawicieli wdzięcznej lub niewdzięcznej ofiary, sprawiedliwych prześladowców niegodziwych i ofiar okrutnych prześladowców. Zanurzając się w którąkolwiek z tych ról, zaczynamy ignorować rzeczywistość, niczym aktorzy na scenie, którzy wiedzą, że żyją fikcyjnym życiem, ale muszą udawać, że wierzą w jego rzeczywistość, aby stworzyć dobry spektakl. Jednocześnie nigdy nie zatrzymujemy się w jednej roli. Nie będę opisywać konkretnie, jakie relacje panują w Trugolniku, ale chcę podzielić się pomysłem, który zrodził się podczas czytania książki. Podzielę się też przemyśleniami samych autorów. Ponieważ sama w dawnych czasach byłam pod wpływem takich związków, chcę powiedzieć, że nie jest łatwo się z nich wydostać. I rozumiem, dlaczego w tamtym czasie na konsultację przychodziły do ​​mnie osoby z podobnymi problemami. Myślę o „ratunku”. Psychologowie często przyciągają klientów, których tematyka jest zgodna z ich własnymi. Osobiste doświadczenie pourazowe psychologa tworzy dramat, w którym zarówno klient, jak i psycholog mogą grać razem. Ale dzięki terapii personalnej jesteśmy psychologami, wiemy jak sobie radzić, a nie bawić się w „ratunek”. Chcę powiedzieć, że musisz nauczyć się unikać „ratowania” drugiej osoby, ponieważ jest to MIĘKKI SPOSÓB NA ZDOBYCIE WŁADZY NAD INNYMI. Kiedy robisz coś dla innych, coś, co oni mogą zrobić dla siebie, a ty nie pytasz, czy on tego potrzebuje, albo dana osoba cię o to nie prosi, to angażujesz się w „ratunek”. To stwarza grunt pod problemy. Tworzysz iluzję, że ta osoba będzie ci przydatna. „Myślisz”, że masz nad nim władzę. Ale w dniu, w którym spodziewasz się, że ta osoba „z czystym sumieniem jest ci winna” coś zrobić, ale tak się nie dzieje i twoje oczekiwania nie zostają spełnione, popadasz w uczucie rozczarowania, uczucia niewdzięczności i urazy. Gra, do której się „wabisz”, zmienia Cię z „RATOWNIKA” w „OFIARĘ”. Dlatego ważne jest, aby spróbować porozmawiać o tym, czego chcemy, czego nie chcemy i czego potrzebujemy. Uniemożliwia to „ratunek” i przywraca każdemu odpowiedzialność za zaspokojenie własnych potrzeb. Trójkąt Dramatyczny Karpmana, niczym karuzela, może bawić się dalej! Pierwszym krokiem w kierunku zmiany może być zaprzestanie zaspokajania swoich potrzeb jedynie w pozycji ofiary i rozpoczęcie BEZPOŚREDNIEGO PROSZENIA o to, czego potrzebujesz i potrzebujesz. Drugim krokiem jest ODMOWA RATOWANIA INNYCH. Wykonując te dwa kroki, możesz usunąć trójkąt dramatyczny ze swojego związku..