I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autorki: Dziwne, chaotyczne i całkowicie osobiste myśli o sobie, kobietach i innych mężczyznach, coś pomiędzy autobiografią a zrozumieniem męskiej rzeczywistości w życiu z kobietami. Stopniowo będę dodawać kolejne. To tak dziwny temat, że wystarczy jedno słowo na ten temat, aby zarówno mężczyźni, jak i kobiety pomachali rękami i powiedzieli: „No cóż, to już wiem o nim (niej)”. Choć jeśli sobie to wyobrazić, jesteśmy zupełnie innymi, zupełnie innymi ludźmi, ale w jakiś niewyobrażalny sposób zapominamy o tym ze względu na relacje, przyjaźń, miłość. I bez względu na to, jak bardzo staramy się zrozumieć, jesteśmy skazani na ciągłe zaskoczenie, podziw, oczarowanie, obrażenie, złość, niezrozumienie, a mimo to miłość!!! Jestem mężczyzną i postaram się opowiedzieć trochę o sobie, ale tak, żeby było o wszystkich. Nie wiem, czy to zadziała. Ale jeśli zacznę, powiem, że odkąd pamiętam, myślałem o sobie i kobietach na różne sposoby, czasem przerażające i atrakcyjne jednocześnie. O mnie i o nas: Niezależnie od tego, jak mężczyzna się starzeje, nadal pozostaje mężczyzną. Pamiętam, że mając 18 lat myślałem o kobietach po 30. roku życia – „Oni są starzy, powinni się chyba nazywać Ty”. A teraz mam 25 lat i patrząc na 30-40-letnie dziewczyny, myślę o tym, jakie są piękne, doświadczone, słodkie i że pociągają mnie jako kobiety. Chociaż tam, w wieku 18 lat i teraz – porównuję się w lustrze i myślę – ale okazuje się, że wciąż jestem tym samym 17-letnim chłopakiem, który przyjechał do miasta, żeby studiować na uniwersytecie i studiować jako psycholog. I nic się nie zmienia... Te same myśli, ten sam ja - tylko pulchny, a nawet trochę siwy, te same popędy, te same nawyki, nie, to nie znaczy, że ominęło mnie wielkie dobro w postaci samorozwoju i rozwój osobisty, tak, ALE – wciąż jestem taki sam. Tyle, że ja jestem prawdziwa, a ON wtedy był... I kiedy myślę, że niedługo skończę 50 lat, i mówię tam, że wtedy też tu byłam, - ehhhh, to już zapiera dech w piersiach, a mózg mi trzeszczy od takie napięcie. Pamiętam, jak zacząłem się przyglądać dziewczynom - w przedszkolu... Była jedna dziewczynka i była po prostu śliczna, później mi opowiadali, że nawet siedzieliśmy obok siebie na nocnikach, ale pamiętam coś innego, jak wszedł do jej łóżka i położył się obok niej, po czym zaczął zaglądać do majtek – zastanawiałam się, co tam było! I pamiętam, że później w domu pocałowałem moją dziewczynę, bawiliśmy się weselnie - było fajnie, tak fajnie, jak tylko mogliśmy, złożyliśmy usta w kokardkę i cmoknęliśmy się w usta. Tak naprawdę o kobietach nie wiedziałem nic, pewnego dnia przyszedł do mnie ojciec (miałem już wtedy 13 lat) i bardzo ostrożnie, nieśmiało zapytał o to, co wiem, a raczej nie – kiedy się martwił , udało mu się tak postawić pytanie i nie znalazł słów - więc jego frazy wyglądały mniej więcej tak: „No cóż, Igor, to, wiesz, to, cóż, rozumiesz, o dziewczynach, co tam jest?”, rumieniąc się strasznie, zapytał mnie. Kochałam ojca, chociaż strasznie pił, zrobiło mi się go wtedy żal i powiedziałam, że wiem wszystko. I rzeczywiście, znalazłem już plik starej gazety, speed-info, i była to Biblia, a kiedy znalazłem w bibliotece książkę „O Emmanuelu”, to było po prostu coś, i dlatego zostałem częstym gościem w naszej wiejskiej bibliotece, a ponieważ nikt nie wszedł, a bibliotekarz od razu mnie zauważył. Pamiętam, jak odkładałam wtedy książki o Emmanuelle pomiędzy inne książki o science fiction i wiedząc, że i tak ją znajdzie, od razu się zarumieniłam... W wieku 14 lat przeżyłam swój pierwszy orgazm, nie, to nie był seks w moim rozumieniu, a rzeczywiście seks w ogóle w moim rozumieniu wtedy w ogóle nie istniał, jakoś w rodzinie nic o tym nie mówili, a rodziców, o ile pamiętam, nigdy nie złapałem - no, rozumiesz... Stało się zupełnie przez przypadek w wannie, a potem jakoś zacząłem się masturbować – do dziś pamiętam, jak – jakimś cudem dowiedziałem się o tych śmiesznych mitach na temat masturbacji – bardzo się wszystkiego bałem, a nawet zacząłem się kontrolować i pozbywać się tego złego nawyku, ale bez względu na to, co zrobiłem, jakoś tak się złożyło, że znowu to „zerwałem”))) I pamiętam też, że jakoś w ogóle o tym nie rozmawialiśmy, tak milczeliśmy…