I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Ten artykuł jest kontynuacją moich przemyśleń zawartych w poprzednim artykule na temat „Jak zacząć działać? Prokrastynacja i lenistwo.” Tutaj poruszam temat sztuki małych kroków do wielkiego celu. Przynoszę ciekawe metafory i obserwacje. Podsumowuję ten artykuł bardzo piękną i głęboką modlitwą Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. Miłej lektury! Pierwszą rzeczą, która przychodzi na myśl w związku z tym tematem, jest film Franka Oza „Co z Bobem?” (Angielski: A co z Bobem?). Główny bohater Bob Wiley, grany przez genialnego aktora Billa Murraya, przyszedł na pierwszą wizytę u nowego psychoterapeuty, doktora Leo Marvina (Richard Dreyfuss), i dowiedział się, że wyjeżdża na wakacje i nie może od razu rozpocząć u niego psychoterapii. Ale lekarz dał odwiedzającemu pacjentowi swoją nową książkę „Kroczki dziecka”, podczas gdy pierwszy z nich odpoczywał. Dziecko kroczy w stronę wielkiego celu. Bob dosłownie posłuchał rady lekarza i zaczął chodzić wszędzie „małymi kroczkami”. To bardzo anegdotyczna sytuacja, ale ma głębokie znaczenie. Aby osiągnąć swój cel, musisz dosłownie podążać w jego kierunku „małymi kroczkami”. Podam następującą metaforę o mamucie (lub słoniu). Jaskiniowiec złapał mamuta w jamie i postanowił go zjeść w samotności. Jeśli jednak spróbuje zjeść to na raz, na pewno rozbole go brzuch, albo wywoła wymioty (jak często robili starożytni Rzymianie po kolejnej hedonistycznej uczcie), a może nawet gorzej – umrze z przejadania się. Potem nie będzie już takiego zapału do łapania nowego mamuta. Z drugiej strony mamuta można jeść po kawałku. Raz - pyszna udka, innym razem - polędwica z karku i tak dalej od tułowia aż po czubek ogona, aż zostaną tylko kły i kości. Niestety, prymitywni ludzie nie posiadali nowoczesnych lodówek do przechowywania dużych tusz schwytanych zwierząt i całe stado musiało zjadać słonie aż do następnego polowania. Jednak zjadanie mamuta kawałek po kawałku pozwala dokładnie przetrawić każdą jego część i przyswoić sobie ją. W tej metaforze mówimy o wyznaczaniu celów, korelowaniu swoich mocnych stron i możliwości z postawionym zadaniem i celem „Mozart” w świecie psychologii Lew Semenowicz Wygotski, rozważając i wypowiadając się, wprowadził pojęcie „strefy najbliższego rozwoju”. o rozwoju dzieci. Co to jest? Wygotski rozumiał pod tym terminem związek między procesem uczenia się a rozwojem umysłowym dziecka. Każde dziecko, będąc na swoim etapie rozwoju, nabyło już umiejętności w postaci automatyzmu. Dla niego jest to sytuacja znana i wygodna. Każde kolejne zadanie powinno być w zasięgu możliwości rozwijającego się dziecka. Dorosły pomaga radzić sobie z nowymi trudnościami (pomaga, a nie robi mu!). Jeśli dasz zadanie więcej niż możliwości dziecka, nie poradzi sobie i najprawdopodobniej „zamknie się” na jakiś czas z działań poszukiwawczych. Jeśli dasz zadanie, które jest wystarczająco łatwe, dziecko szybko je wykona, pozostając na tym samym etapie rozwoju, na którym było. To właśnie strefę bliższego rozwoju wyznacza treść tych zadań, których dziecko nie jest jeszcze w stanie samodzielnie rozwiązać, ale jest w stanie je rozwiązać we wspólnych działaniach z osobą dorosłą. To, co wcześniej było niemożliwe do zrealizowania samodzielnie, staje się nawykiem i zamienia się w nowy automatyzm. Jako dorosły każdy z nas zachowuje ten plan i wzorzec rozwoju. Na przykład młodzi aktorzy, którzy wciąż studiują w instytutach teatralnych i szkołach, stopniowo doskonalą umiejętności aktorskie. W tym przypadku mistrzowie kursu również pomagają stopniowo przezwyciężać trudności, ujawniając aktorską naturę każdego ucznia. Uczą się czynności krok po kroku. Najpierw wykonują szkice zwierząt, przedmiotów i szkice dla pamięci fizycznych działań i wrażeń (w skrócie PF&O). Następnie przechodzą do studiów nad pojedynczą ciszą organiczną, następnie w parach do organicznej ciszy, a następnie do improwizacyjnych studiów ze słowami. Następnie sporządzają różne fragmenty dzieł klasycznych krajowych i zagranicznych