I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Zacznę od zastosowanej koncepcji. Przez zmiany rozumiem przemianę osobowości klienta, zmiany w jego zasadach życiowych, postawach, które stopniowo stają się jego częścią i zmieniają jego osobowość. Odpowiem od razu, ale jak zawsze ostrożnie, zmiany nie pojawiają się w wyniku terapii. W praktyce poradnictwo, terapia i szkolenia nie przynoszą zasadniczej zmiany osobowości drugiej osoby. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że to niemożliwe. Przynajmniej przy pomocy narzędzi, którymi jako terapeuci, psychologowie i trenerzy dysponujemy. Oczywiście myślę, że istnieją inne sposoby zmiany osobowości, na przykład chemikalia lub sytuacje ekstremalne (wojna, katastrofy itp.). Jak wykazały badania danych dotyczących terapii osób, które doświadczyły takich sytuacji, ich osobowość czasami zmieniała się nie do poznania. Dlatego też za podstawę danych, na podstawie których wyciągnąłem ostrożne wnioski, przyjąłem doświadczenie terapii personalnej. terapia moich klientów, klientów moich kolegów, wykłady moich mentorów z zakresu podejścia Gestalt. Doświadczenie pokazuje, że niezależnie od tego, co terapeuta zrobi, jakie interwencje podejmie u klienta, jego podstawowa psychika pozostaje praktycznie niezmieniona. Wydaje się, że psychika bardzo gorliwie chroni się na wszystkie możliwe sposoby, wszelkimi możliwymi mechanizmami obronnymi. Stara się pozostać taką, jaką została ukształtowana. Dzięki Bogu. Przynajmniej mogę być pewien, że najprawdopodobniej jeden ze złych życzeń nie będzie w stanie zmienić mnie i innych ludzi w ich niemiłym kierunku. Cóż, jesteśmy psychologami, terapeutami, jesteśmy życzliwymi ludźmi, jednak nie wprowadzamy też żadnych zmian w osobowości. Najprawdopodobniej nie będę w stanie zrobić nic katastrofalnego dla klienta. I to już mnie w jakiś sposób uspokaja, mogę spokojnie pracować jako klientka, jako terapeutka, w pewnym momencie ta myśl wprawiła mnie w przygnębienie. I zadałem sobie w sercu to pytanie – po co więc to wszystko? Ale wtedy moje doświadczenie (albo moja psychika defensywna, bo ciężko żyć ze świadomością, że robisz bezużyteczne rzeczy) podpowiadało, że tyle godzin terapii przynosi korzyści, tyle pieniędzy wydanych na terapię i treningi! Jak powiedział jeden z komików, nie może powstrzymać się od jedzenia. Tak, zmiana swojej esencji jest trudna (lub niemożliwa), ale z taką esencją możesz nauczyć się żyć skutecznie, szczęśliwie i różnorodnie. W końcu możesz poznać tę istotę. To jest dużo warte. Inaczej żyjesz złudzeniami na swój temat, taki przystojny książę. A jak w takim razie dowiedzieć się, jaki to owoc! Cóż, miło, że się o tym dowiadujesz. Teraz możesz iść dalej z tą wiedzą w życiu i nagle będziesz mógł żyć swoim życiem i nie zapadać w wieczny sen. I to jest moim zdaniem wspaniałe. Chociaż moja pesymistyczna część mówi, że żyłeś w jednej iluzji, zmieniłeś ją i żyjesz w innej iluzji. Ale mimo to inna iluzja wydaje mi się w tej chwili znacznie wygodniejsza do życia. Całkiem możliwe, że za jakiś czas i to złudzenie będzie trzeba zmienić, ale stanie się to później, w miarę potrzeb. Piszę ten artykuł jako para (pracuję też jako nauczyciel na uniwersytecie). Moi uczniowie wykonują obliczenia, a ja naciskam klawisze. A jedna z uczennic mówi w głębi serca, że ​​przed tą parą ich inteligencja została poddana próbie. I bardzo się oburza z tego powodu, z powodu niewłaściwych pytań na teście, bo nie da się wiedzieć wszystkiego. A jej dolna szczęka trzęsie się ze słusznego gniewu. Kolega z klasy natychmiast ją powstrzymał, mówiąc, że test nie jest mu potrzebny, praktycznie go przespał i odpowiedzi udzielał zupełnie przez przypadek. Okazało się, że to samo zrobiło kilka innych osób. I po raz kolejny pomyślałam, że nasza obrona psychologiczna (myślę, że to przykład obrony psychiki, której nie będzie łatwo znieść, jeśli nagle inteligencja okaże się niska) jest rzeczą bardzo potrzebną. A dorosły ma już ustalone, trudne do przebicia mechanizmy obronne, które nie pozwolą na załamanie się psychiki. I dobrze, że tak jest. Przeżyją więc, jak powiedział jeden z moich bliskich znajomych: cóż, za poznanie siebie! Z.