I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

W zeszłym tygodniu na ekranach kin pojawił się film Kseni Sobczak o wiolonczelistce-oszuście, którego ofiarą padło kilka kobiet - pięknych, odnoszących sukcesy, niewątpliwie posiadających wystarczający poziom krytycznego myślenia. W komentarzach natychmiast pojawiły się wypowiedzi „sami są winni”, „gdzie szukali”, „od samego początku było to zupełnie oczywiste” itp. To od razu przywołało wspomnienia strasznej sprawy słynnego naukowca Olega Sokołowa rozczłonkowanego jego studenta - wówczas wielu oskarżonych ona o tym, że stała się ofiarą – mówią, że wiedziała, z kim ma do czynienia, był typowym sprawcą przemocy, jak mogła tego nie widzieć. A jeśli go widziała i została przy nim, to znaczy, że była winna. Skąd u wielu osób przekonanie, że winne są same ofiary? Spróbujmy to rozgryźć Obwinianie ofiary to specjalny termin, który odnosi się do obwiniania ofiary i mówimy nie tylko o ofiarach przestępstw, oszustw, przemocy, ale także o tych, którzy przeżyli wypadki związane z jakimikolwiek katastrofami. Na przykład mieszkańcy Soczi, którzy jakiś czas temu doświadczyli huraganu i powodzi i stracili domy, byli przez wielu oskarżani o to, że „powinni byli pomyśleć, budując lub kupując domy w takich miejscach”. Logika takich oskarżycieli jest bardzo prymitywne: jeśli coś się komuś przydarzyło, nieszczęście oznacza, że ​​dana osoba zachowała się w jakiś sposób niewłaściwie, dokonała gdzieś złego wyboru - i dlatego jest winna. Efekt ten często nazywany jest „białym fartuchem” („Wszyscy jesteście głupcami, ale ja stoję pięknie w białym fartuchu”). „Chodzenie” w białym fartuchu wiąże się z magicznym myśleniem, gdy człowiek jest pewien, że się zachowa poprawnie, nic takiego mu się nie przydarzy, może ci, którym to się przydarzyło, po prostu na to zasłużyli: „dlaczego mnie nie przytrafiają się takie przypadki?”, „jak możesz od razu nie zrozumieć, jaka to osoba?” jak wielu ludzi, którzy nie są przyzwyczajeni do refleksji, sama myśl, że niesprawiedliwość może spotkać innych w ten sposób, bez żadnego wkładu z ich strony, jest bardzo niewygodna. Taka osoba zdaje się nieświadomie rozumować: w końcu jeśli nieszczęścia zdarzają się chaotycznie, to mogą przydarzyć się mnie? Aby uchronić się przed takimi myślami, ludzie posługują się tzw. koncepcją sprawiedliwego świata. Amerykański socjolog Melvin Lerner jako pierwszy doszedł do tego wniosku, badając zjawisko wiary w sprawiedliwy świat. W jednym ze swoich eksperymentów pokazał badanym nagranie wideo procesu uczenia się. W nim uczniowie (aktorzy) zostali rzekomo porażeni prądem za popełnianie błędów. Niektórzy z nich mogli przerwać lekcję i wyjść, inni natomiast nie mieli takiej możliwości. Na podstawie wyników ankiety wśród obserwujących sprawdzian stwierdzono, że znacznie gorzej traktowali tych uczniów, którzy nie mieli możliwości przerwania lekcji i wyjścia z niej, niż tych, którzy mieli taką możliwość i uczeń z niej skorzystał . Lerner tak pisał na ten temat: „...sam widok niewinnej osoby cierpiącej bez możliwości nagrody i zadośćuczynienia motywuje ludzi do niższej oceny jej, aby zharmonizować jej charakter i przeznaczenie. Wiara w sprawiedliwy świat to nic więcej”. niż zniekształcenie poznawcze wyrażające się w przekonaniu, że ludzie dostają to, na co zasługują ze względu na swoje cechy: źli prędzej czy później zostaną ukarani, a dobrzy zostaną nagrodzeni. Tu właśnie tkwią korzenie samozadowolenia tych, którzy są pewni, że „wszystko wróci jak bumerang” do swoich sprawców. Stąd bierze się pewność, że ofiary oszustwa same są sobie winne tego, co im się przydarzyło. Czy konkretne osoby rzeczywiście mają predyspozycje do stania się celem przemocy? Na przykład kobiety, które ciągle znajdują agresywnych partnerów. Istnieje bardzo cienka granica pomiędzy obwinianiem ofiary a zrozumieniem, że w rzeczywistości może to częściowo wywołać reakcję agresywną u niektórych osób, które są do tego podatne (!). Jednak bardzo często ofiara nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Wielu specjalistów pracujących z ofiarami przemocy twierdzi, że jedną z niewielu cech wyróżniających takie osoby jest to, że:.