I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Kozhukh Irina Michajłowna. Jak przetrwać rozwód?[/url]Jak przetrwać separację lub rozwód? – to bardzo trudne pytanie, to bardzo złożony i często powolny proces! Trudno jest się rozstać, niezależnie od tego, czy odszedłeś, czy zostałeś porzucony. Ale kiedy to już się wydarzyło – czy powiedziano Ci, że już Cię nie kochają, że nie chcą z Tobą mieszkać, że nie chcą Cię widywać, lub coś podobnego, czy też znalazłaś siłę, by koniec, to bardzo trudne dla obu stron. Pytania, nad którymi dawni kochankowie wylewają łzy, coś w rodzaju: „Kto mi powie dzień dobry?”. „Kto mnie teraz nazwie ukochaną?”, „A z kim będę w soboty oglądać romantyczne filmy?”, „Komu będę nocą odpoczywać na ramieniu i kto będzie mnie czule skarcić za to, że zabiorę cały koc?”, „ Z kim będę teraz świętować Nowy Rok?”, „Kto będzie mi towarzyszył w święta?” i….. Wszystkie te pytania są podobne do tych, które bliscy zasypują swoje trumny. Tak tak. Rozstanie to mała śmierć! Główne uczucia, jakich doświadczają ludzie w tym momencie to wstyd, poczucie winy, strach. Rozstanie pozwala nam na wyciągnięcie bardzo ważnych, poważnych wniosków – zarówno w odniesieniu do nas samych, jak i naszej przyszłości. I czas wreszcie zrozumieć i przyznać: sytuacja rozstania nie jest wstydliwa, nie wstydliwa, nie upokarzająca. I uważamy, że tak! Może tego nie rozumiemy, nie zdajemy sobie sprawy, ale naprawdę tak myślimy w chwili, gdy zostaliśmy porzuceni. A od tego wszystko się tylko pogarsza, znacznie gorzej - psychicznie. Nie, zerwanie nie jest wstydem, to nieprawda. To po prostu bardzo, bardzo trudne. Ludzie, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, dźwigają na swoich barkach straszny ciężar poczucia winy, nie zawsze zdając sobie z tego sprawę, ale prawie zawsze tak jest. Często obwiniają siebie, ale z reguły nie za to, co być może powinni byli zrobić. Najczęściej okazuje się, że byli kochankowie czują się winni i wstyd przed innymi (krewnymi, przyjaciółmi, współpracownikami) - co zrobią. pomyśl, co powiedzą. Jak zareagują? Jednak to absolutnie nie jest ich sprawa – otaczających ich osób. Para przeżywa tragedię, to jest ich tragedia, ich ból i poczucie winy przed sobą. To przerażające, bardzo przerażające, nie wiedzieć, co stanie się jutro! Często nasi bliscy mówią nam, że jesteś młoda, mądra i piękna i że jeszcze w swoim życiu będziesz mieć księcia na białym koniu! Ale... mija godzina, dzień, tydzień, go nie ma, a ty już zaczynasz myśleć, że to była jedyna osoba, która zgodziła się z tobą być, gruba, z nosem, krzywymi zębami, nogami lub czymś innym wada. Patrzysz na siebie w lustrze i nie widzisz już nic pięknego, zaczynasz myśleć o zmianie wszystkiego! Przecież gdybym tylko miała prostsze nogi, węższą talię, szersze biodra, różowe policzki, grubszy biceps, grubsze włosy itp. itd., wtedy nic by się nie stało! Ale przecież nie o to chodzi! A kiedy przeżywamy rozstanie, musimy myśleć nie o tym, jak żyliśmy wcześniej, ale o tym, jak powinniśmy żyć w przyszłości. Na pierwszy rzut oka w czym tu tkwi problem? Wielki kłopot! Ludzie mieszkali razem przez kilka lat lub spotykali się. Potem się nie lubili - nie dogadywali się charakterem, zmieniły się ich zainteresowania lub po prostu byli sobą zmęczeni, więc się rozstali. Generalnie nie ma problemu, to po prostu codzienność. Po co torturować siebie i swojego towarzysza w nieszczęściu? Oczywiście, że lepiej się rozstać. Przyznaj się przed sobą, że popełniłeś błąd, rozstań się i zacznij życie od nowa. Niezły plan. Ale to wszystko tylko na pierwszy rzut oka. Co więcej, tylko jeśli sam nigdy w życiu nie doświadczyłeś ani nie doświadczyłeś czegoś takiego... W rzeczywistości rozwód i separacja są najcięższą traumą. To jest piekło. Być może są inne przypadki, które nie wpływają na duszę, ale teraz mówię o prawdziwych uczuciach. A to nieszczęście często zdarza się nawet, jak mówią w takich przypadkach, „na tle całkowitego dobrobytu”. Dlatego ważne jest, aby wiedzieć, czym tak naprawdę jest rozwód i jak go przetrwać, nie umierając, nie zatracając się ani nie załamując. Każdy z nas jest inny – oczywiście, ale każdy z nas ma absolutną indywidualnośćOsobowości, doświadczenia psychologiczne i reakcje uczestników dramatu są zazwyczaj takie same. Rozwód to najcięższa trauma. Trzeba to przetrwać. Rozwód to nie przypadek. Jest to naturalny wynik długiego i trudnego związku między dwojgiem ludzi. A ustalenie w tym momencie, kto ma rację, a kto się myli, jest sprawą całkowicie bezużyteczną i pozbawioną jakiegokolwiek znaczenia. Trudno przekazać uczucie, jakiego doświadcza człowiek, gdy dowiaduje się, że został porzucony. Śmierć. Całe nasze życie to mnogość bardzo różnych nawyków, począwszy od zwyczaju kupowania w sklepie chleba żytniego i pieczonego mleka, a także codziennego picia kawy z cynamonem podczas słuchania programu „Dzień dobry, wieśniaku”. To wszystko nawyki, które wykształciliśmy pod wpływem okoliczności zewnętrznych, często przy udziale drugiej, bliskiej nam osoby. Sposób, w jaki codziennie idziemy do pracy, staje się nawykiem. Sposób, w jaki chcesz, aby rzeczy były ułożone na powierzchni roboczej, jest nawykiem. Sposób, w jaki mąż lub żona towarzyszy Ci w pracy i sposób rozwiązywania problemów, staje się nawykiem! Jeśli przyjaciel zabierze Cię do pracy w inny sposób, odczujesz dyskomfort. Jeśli Twoje foldery zostaną uporządkowane niezgodnie z ustalonymi zasadami, poczujesz irytację. Jeśli twój mąż lub żona dowie się czegoś, będziesz zły. Natura tych negatywnych reakcji emocjonalnych jest naruszeniem zwykłego porządku życia. Dla naszej podkory zakłócenie zwykłego porządku życia jest równoznaczne z katastrofą. „Jeśli zatem życie się zmieniło, pojawiły się w nim nowe niebezpieczeństwa” – tak rozumuje nasz mózg. I pojawia się niepokój - siła, której zwierzę potrzebuje, aby przyzwyczaić się do nowych, zmienionych warunków życia. Wręcz przeciwnie, gdy „wszystko wraca do normy”, odczuwamy przyjemne uczucie spokoju i wyciszenia – „no cóż, wszystko się udało, wszystko. jest jak dawniej, wszystko się poprawiło..." Po powrocie do poprzedniej, znanej, zbadanej od góry do dołu rzeczywistości, nasz instynkt samozachowawczy przeżywa prawdziwą rozkosz - każda ścieżka jest mu tu znana, każdy krzak sprawdzony, nie można się niczego bać i żyć, oddychając głęboko. I wreszcie trzecie – to następne?! Dalej - pustka. Absolutna, nieprzenikniona, paraliżująca, ziejąca pustka. W końcu przyszłość, nasz sposób myślenia o jutrze, to także nawyk. Kiedy nasze życie płynie miarowo i spokojnie, rozumiemy, gdzie znajdziemy się jutro - co się stanie, dokąd pójdziemy, co komu powiemy, co zrobimy. Oczywiście przyszłość jeszcze nie istnieje, zawsze jest w naszej wyobraźni, zawsze hipotetyczna. To jeszcze nie koniec i nikt nie wie, jak będzie naprawdę. Ale w naszej świadomości przyszłość jest zawsze obecna, „domyślnie” obecna. Tak, nie moglibyśmy się nawet ruszyć, gdybyśmy „nie wiedzieli”, co będzie dalej! W naszych głowach zawsze jest przyszłość. Zawsze. Ale nie teraz. Dlatego, gdy dowiadujemy się o rozwodzie lub separacji, czujemy się, jakbyśmy umarli. Przecież nasza przyszłość się wali, już jej nie ma. Nasz zamek z piasku, który tak ciężko budowaliśmy przez wiele lat, wali się jak domek z kart. Łzy się dławią. Płyną strumieniami. Chcemy się ukryć, ukryć, zniknąć. I w tej właśnie sekundzie chcesz gdzieś uciec, śpiesz się - nie rozpoznając ani ścieżki, ani drogi, nie wiedząc, nie widząc, nie mając najmniejszego pojęcia o celu. Po prostu biegnij. Czasami, w domu, wśród rodziny i przyjaciół, najbliższych i najdroższych osób, na swojej kanapie, pozornie w cieple i komforcie, nie wiesz, jak żyć, wijesz się na tej kanapie, bo możesz. t potrafisz znaleźć pozę, żeby taką pozę znaleźć i zastygnąć w niej, żeby była taka pozycja, żebyś choć przez jakiś czas nie czuł bólu, bólu z tego, że nie czujesz wiedzieć jak żyć. I to jest taki ból, którego jest tak dużo, że nie mieści się w Tobie i nie możesz z tym bólem iść do lekarza, nie będziesz w stanie określić co boli. I nie możesz nikomu, nawet najbliższym i najdroższemu, wytłumaczyć, co się dzieje. Jest tam jakaś dusza, coś boli... Rozwód to prawdziwa śmierć, ale nie osoby, nawet nie związku, ale „części mózgu”. Ta część, w której są przechowywane!